Pamiętam dobrze jak razu pewnego jechałyśmy z Budryskiem do weterynarza, na tylnym siedzeniu Garfield, wzdłuż wyłożony jakby jechał na wakacje, a na nim niczego nieświadomy, że przygniata swojego kumpla - Portos...Garfieldowi najwyraźniej to w niczym nie przeszkadzało bo z błogą miną przespał całą drogę:):)
Pamiętam dobrze jak razu pewnego jechałyśmy z Budryskiem do weterynarza, na tylnym siedzeniu Garfield, wzdłuż wyłożony jakby jechał na wakacje, a na nim niczego nieświadomy, że przygniata swojego kumpla - Portos...Garfieldowi najwyraźniej to w niczym nie przeszkadzało bo z błogą miną przespał całą drogę:):)
OdpowiedzUsuń